A to było tak:
Parę dni temu, w audycji W. Manna jednym uchem wyłowiłam całkiem przyjemny utwór będący skrzyżowaniem Calexico, Beirut i Arcade Fire. Pewnie zapomniałabym o nim, gdyby nie Bardzo Zamężna Kasia, która zainteresowała się bardziej i dopytywała się, czy jakieś płyty owego tajemniczego zespołu posiadam. Nie posiadałam, ale skoro dostałam wyzwanie, natychmiast udałam się na poszukiwania.
W ten sposób zaledwie wczoraj odkryłam, że mieszanka muzyki folkowej, punkowej i kabaretowej, z domieszką Mariachi i grecko-rosyjskich skrzypiec bardzo mi odpowiada. DeVotchKa natychmiast zasłużyła sobie na miano Muzyki Godnej Uwagi i zdążyłam ją wcisnąć kilku osobom...
... a dosłownie przed chwilą dowiedziałam się (dzięki,
lunaatique!), że ekipa z Denver zagra na tegorocznym Open'erze!!! Tego typu zbiegi okoliczności kiedyś wpakują mnie na oddział kardiologiczny.