książki w listopadzie i grudniu

Dec 30, 2012 19:56

Uroczyście przysięgam, że roczne podsumowanie również się pojawi, ale nie po to skrupulatnie zapisuję w kajeciku kilka zdań o każdej czytanej książce, by słowa wsiąkły w papier. Chcę mieć to również w formie elektronicznej. Jak co dwa miesiące zatem, lektury listopada i grudnia. Tym razem aż czternaście!


Read more... )

książki, 52 książki na rok

Leave a comment

magdalith January 1 2013, 13:55:54 UTC
1. Czytałam o Lispector, to na tyle fascynujący życiorys i osoba, że bardzo kusi sięgnięcie po jej prozę.

któremu w żadnym razie nie wolno ufać (o ile któremukolwiek narratorowi wolno)
Haha, czytasz za dużo dobrej literatury ;)

2. Rodoreda i Navarro zostali przedstawieni przez Ciebie w taki sposób, że nabrałam ogromnego smaku. Ale może to tylko Twoja umiejętność pięknego pisania o czymkolwiek? ;) W każdym razie czuję się bardzo skuszona. Zwłaszcza Navarro.

Każdy człowiek, który wie, jak powiedzieć to, co mówi, jest na swój sposób Królem Rzymu.
*__*

istnieję tylko po to, aby się uzewnętrzniać
Czasami mam taką samą autorefleksję. I trochę czuję się z tym jak w pułapce.

3. Saramago czytałam tylko "Miasto ślepców" i nadal jest to jedna z najbardziej niesamowitych powieści, z jakimi się zetknęłam. Z tego jak opisujesz "Baltazara..." wynika mi, że to diametralnie inny rodzaj prozy, więc może spróbuj - facet niewątpliwie ma wyjątkowy talent, ale może nie z każdą pozycją trafi do każdego.

4. "The Sense of an Ending" podobał mi się, ale też rozczarował. Ale napiszę o tym niebawem u siebie.

5. "Domem Augusty" też kusisz, oj kusisz. Zwłaszcza, że Skandynawowie robią mi bardzo to coś, co lubię.

6.
(cała książka obejmuje, nie przesadzając, cztery punkty fabuły właściwej: zaproszenie na przyjęcie u zaprzyjaźnionego emerytowanego profesora, samo przyjęcie i rozmowę z gospodarzem następnego dnia oraz powrót bohatera do domu), a rozległe dygresje, kilometrowe ścieżki w bok mają miejsce praktycznie non stop. Narrator wciąż natrafia na trop myślowy, którym musi podążyć, czy jest to pytanie natury moralnej, dajmy na to, o lojalności, czy kwestia bardziej abstrakcyjna, jak czym jest rzeczywistość lub prawda
Zgadnij, z czym ostatnio męczonym czytanym mi się to skojarzyło...

Książka wymaga ogromnego skupienia, nie da się po prostu przebiec wzrokiem przez te wielkie akapity porządnej prozy, w której tylko momentami pojawiają się jakieś drobne pęknięcia w postaci strumyka świadomości czy podejrzanie długiej wyliczanki synonimów lub antonimów. To nie wystarcza, by dodać tekstowi lekkości.
Ale Marcel mimo wszystko pozostaje lekki.

Z powyższej listy wynika mi, że czytasz same trudne, wymagające, pogmatwane, głębokie, obszerne, gęste, Nieskończenie Mądre lub Niesamowite rzeczy (chyba że to tylko Twoja umiejętność niesamowitego pisania o książkach ;) - duży szacun. Bo ja może i zaliczyłam te ponad-60 książek, ale sporo w tym zestawie było pozycji typu "opowieści o soccerze", "eseje feministyczne", "wspomnienie Manna, Wojciecha", które łyka się szybko, łatwo i przyjemnie. I właśnie moim postanowieniem na 2013 rok jest ulec bardziej pokusie ambitności poziomu lektury (a to zabiera więcej czasu, jak wiadomo), niż ambitności bicia rekordów liczbowych. Ale jak wyjdzie - zobaczymy :)

Reply

dark_vanessa January 3 2013, 07:48:53 UTC
1. Tak, tamten artykuł w Wysokich Obcasach też zwrócił mi uwagę na Lispector. Mam parę jej rzeczy, ale wszystko po angielsku i nawet nie wiem, co zostało wydane po polsku. Coś musiało być, skoro WO się szarpnęły na tak obszerny materiał.

2. Jejeje (jak już po hiszpańsku ma być), nie wiem, czy to książki czy ja. ;) Navarro pozostawił po sobie uczucie tego udręczenia, ale też bardzo wyraźne wspomnienie tych wszystkich obrazów i postaci, więc nie potrafię do końca odgadnąć, jak inni by to odebrali. Na blogu Krytycznym Okiem czytałam kiedyś dosyć entuzjastyczną recenzję, za to na Goodreads ta książka praktycznie nie istnieje.
Rodoreda natomiast była trochę jak sen, a ponieważ czytałam ją w święta, był to przerażający, intensywny i barwny sen jak po zbyt sutych posiłkach. Bardzo chcę dopaść coś jeszcze tej autorki, może mniej "realno-magicznego".

3. Nie poddaję się, będę próbować dalej! Saramago to Portugalczyk, więc musi być w nim coś, co do mnie dotrze.

5. "Dom Augusty" nazwałabym ironicznie "babskim czytaniem", ale w znaczeniu, że według mnie takie być powinno. Jakoś wydaje mi się, że moje kursantki, te czytające, z którymi czasami nie udaje mi się zrealizować planu lekcji, bo całe zajęcia gadamy o książkach i które czytają właśnie te popularne wśród pań Szwaje, Kalicińskie, Picoult, od "Domu Augusty" mogłyby odskoczyć ze strachem.
U mnie słabo ze Skandynawią. Znasz jeszcze jakichś autorów, na których warto rzucić okiem? Tylko nie Muminki.

6. Lol. Wiesz, jednak nie porównałabym Mariasa z Proustem. Z tego, co zdążyłam się zorientować po tych 150-200 stronach Marcela, które zdołałam przeczytać, jest on jednak dużo ładniejszy niż ten Hiszpan i jego filozofowanie.

I nie mogę powiedzieć, że z pełną premedytacją wybieram sobie takie "ciężkie" lektury. Owszem, zwykle robię to bardzo świadomie, ale przecież często nie wiem, co będzie w środku. Takie rzeczy do połykania też chętnie poczytam, jak wpadną mi w ręce.

Reply


Leave a comment

Up