Polskie smartfony. Ofensywa na trudnym rynku

Jan 13, 2014 19:58




S-line firmy myPhone wchodzi do sprzedaży w najbliższym czasie.




MS5001 firmy Manta pojawił się w październiku.



Insignia 5X firma Goclever wprowadziła przed kilkoma tygodniami.

Ostatnie miesiące 2013 roku przyniosły prawdziwy wysyp takich produktów. W najbliższym czasie wchodzi do sprzedaży S-line firmy myPhone. Jego poprzednik - Next - jest do kupienia od listopada. MS5001 firmy Manta pojawił się w październiku, Insignia 5X firmy Goclever przed kilkoma tygodniami. A to tylko wybrane modele z najwyższej półki. Każda z wymienionych firm ma w swojej ofercie dodatkowo po cztery-pięć innych aparatów, nieco mniej zaawansowanych techniczne, ale też godnych uwagi. One również trafiły do sklepów w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Pentagram, Tracer czy Krüger & Matz - to polskie marki smartfonów dostępnych od niedawna, choć ich nazwy sugerują import.

Next firmy myPhone ma dość duży ekran o przekątnej 4,5 cala (jego następca S-line ma już 4,7, iPhone tylko 4 cale) i czterordzeniowy procesor MediaTek. Do tego procesor dźwiękowy Yamaha, ekran pokryty ultrawytrzymałym szkłem Dragontrail stosowanym np. w smartfonach Sony Xperia Z czy Samsung Galaxy Note. Do tego przyzwoita obudowa i bateria, która trzyma cały dzień przy intensywnej pracy. W stanie czuwania nawet osiem dni. A to wszystko za 650 zł. Testuję ten model już ponad tydzień i nie mam się do czego przyczepić. Nie zawiesza się. Ekran gwarantuje dobry obraz niezależnie od tego, pod jakim kątem na niego spojrzeć, nie ma żadnych opóźnień w pracy panelu dotykowego, kamera pozwala kręcić filmy i robić zdjęcia w rozdzielczości Full HD. Przy sztucznym świetle obraz nieco smuży, ale nie można mieć wszystkiego.

Manta MS5001 to nieco droższa konstrukcja, bo trzeba za nią zapłacić ok. 900 zł, ale znajdziemy tu naprawdę duży, pięciocalowy ekran (taki jak w Samsungu Galaxy S4) pokryty Gorilla Glass - innym rodzajem wytrzymałego, a jednocześnie elastycznego szkła stosowanego także w najnowszym, flagowym smartfonie Samsunga. MS5001 wyposażono w czterordzeniowy procesor MediaTek, ale też w układy Samsunga czy Qualcomma.

Goclever Insignia 5X nie ustępuje konkurentom. Pięciocalowy ekran, czterordzeniowy procesor i aż 13-megapikselowa kamera (ta w najnowszym iPhonie ma 8 Mpix). Wprawdzie, co zaskakujące, nie ma tu panelu z Gorilla Glass albo Dragontrail, tylko zwykłe szkło, ale w zestawie znajdują się baterie o różnej pojemności. Jeśli użytkownik chce, by jego urządzenie działało dłużej, wkłada mocniejszą, ale też grubszą. Jeśli stale ma w pobliżu gniazdko, do którego może wetknąć ładowarkę, zadowoli się mniejszą, cieńszą baterią, taką, która sprawi, że smartfon stanie się bardziej poręczny. Cena aparatu wraz z zestawem akcesoriów to 900 zł.

Brzmi dobrze, ale właściwie co w tych smartfonach jest polskiego? Z pewnością nie są one produkowane w naszym kraju, ale to jeszcze o niczym nie świadczy, bo smartfony firm amerykańskich, takich jak Apple, też składane są w Chinach. Polskie bywają: projekt techniczny, dobór części, design obudowy i oprogramowanie. Polacy koordynują też testy urządzenia i dokonują tłumaczenia oprogramowania.

myPhone Next czy S-line to chyba najbardziej polskie ze wszystkich konstrukcji. - Projekty tych urządzeń są dziełem polskich inżynierów - zapewnia mnie Radosław Trzeba, członek zarządu myPhone. - My projektujemy tzw. płytę SMD (płyta do montażu powierzchniowego) i tworzymy prototyp, nasz zespół wybiera części tak, aby spełniały nasze oczekiwania. Choć ściśle współpracujemy z inżynierami z tajwańskiej firmy MediaTek, jednego z największych na świecie producentów mikroprocesorów - dodaje.

Przedstawiciele firmy myPhone nadzorują też proces produkcji w jednej z fabryk w Shenzen na południu Chin. - Nieustannie tam podróżujemy, aby kontrolować montaż i sprawdzać jakość naszych urządzeń - mówi Wiesław Żywicki, wiceprezes TelForceOne, grupy kapitałowej będącej właścicielem spółki myPhone.

Smartfony firmy Goclever to już bardziej polsko-chińskie konstrukcje.

- Za prace projektowe odpowiada zespół złożony z kilkunastu osób. Pięć z nich to inżynierowie z Poznania, reszta - Chińczycy. W Polsce poza projektem elektroniki powstaje też design obudowy oraz interfejs użytkownika - mówi mi Roman Panek, wiceprezes zarządu i współwłaściciel firmy Goclever.

Warszawska Manta ma nieco inny pomysł na polski smartfon, bo bardziej stawia na polskie oprogramowanie niż elektronikę. - Smartfon ma ciało i duszę. Ciało to procesor, pamięć czy wyświetlacz, a tu niemal wszyscy producenci na świecie używają tych samych rozwiązań tworzonych przez trzech, czterech dużych graczy. To, czym smartfony mogą się wyróżniać, to dusza, czyli oprogramowanie, i to jest polski akcent w naszych urządzeniach - mówi mi Bogdan Wiciński, prezes Manta SA. Oczywiście nie chodzi mu o system operacyjny, bo ten we wszystkich polskich smartfonach jest taki sam. To Android, najczęściej w wersji Jelly Bean. To zresztą żaden zarzut pod względem polskich konstrukcji, bo Android to najpopularniejszy obecnie system operacyjny dla smartfonów na świecie, instalowany w 80 proc. tego typu urządzeń, także takich marek, jak Sony, Samsung czy HTC.

O jakim polskim oprogramowaniu mówi więc prezes Wiciński, gdzie szukać polskiego ducha w maszynie? Po pierwsze, firma wprowadziła przed kilkoma miesiącami własne rozwiązanie pozwalające użytkownikom przechowywać treści w chmurze. Dostęp do chmury gwarantuje specjalny program instalowany na smartfonie. Po drugie, na początku marca ma ruszyć sklep z aplikacjami nazywany roboczo Manta Store. Jak zapewnia mnie prezes Wiciński, będzie w nim można kupić lub pobrać za darmo głównie aplikacje robione przez polskich programistów, studentów informatyki, ale też własne aplikacje wypuszczane przez Mantę. Po trzecie, w pierwszym kwartale przyszłego roku Manta ma do swoich smartfonów wprowadzić własny firmware oparty na jądrze Androida, czyli oprogramowanie pozwalające sterować funkcjami telefonu.

Jeśli chodzi o hardware, firma wciąż będzie kupować gotowe chińskie konstrukcje, choć nie są to modele obecne na jakimkolwiek rynku. Można je raczej porównać do garnituru szytego na miarę. Polska firma podaje pożądane parametry, a chiński kontrahent tworzy dopasowany do nich projekt.

przemysł, polska, telefonia komórkowa, telefony, produkcja

Previous post Next post
Up