Ceny połączeń krajowych w Unii Europejskiej (Komisja Europejska)
Ceny krajowych rozmów komórkowych są wzięte z sufitu. W Holandii kosztują o 774 proc. więcej niż na Litwie. Komisarz europejska chce ich wyrównaniaWydawałoby się, że na jednolitym unijnym rynku obowiązują w miarę jednolite ceny. I rzeczywiście - różnice cen za podstawowe towary i usługi są, ale zwykle nie większe niż 50 proc. Np. litr mleka kosztuje od 0,69 do 0,99 euro. Litr
benzyny - od 5,22 zł (Luxemburg) do 7,10 (Włochy). Jeszcze bardziej spłaszczone są ceny elektroniki - np. różnice w cenie iPada w obrębie Unii nie przekraczają 11 proc. Jest jednak wyjątek i to zdumiewający - krajowe rozmowy telefoniczne. Tu rozpiętość jest prawie ośmiokrotna: od 1,9 eurocenta na Litwie, po 14,7 eurocenta w Holandii.
Tak rażące cenowe rozbieżności nie znajdują wytłumaczenia w jakości usług, kosztach ich świadczenia czy też siły nabywczej konsumentów w różnych krajach. Zdaniem europejskiej komisarz ds. agendy cyfrowej jest to efekt rozdrobnienia rynku telekomunikacyjnego. Konieczność jego ujednolicenia stałą się ideą fix i hasłem przewodnim Neelie Kroes.
Miesiąc temu powiedziała nam: "Mamy wspólny rynek. Wszędzie, tylko nie w telekomunikacji. Tu wciąż jest po staremu. Rządzi gang firm. Jest 28 rynków z osobnymi regulacjami, zwykle korzystnymi dla lokalnych operatorów". - A w żadnym razie nie dla klientów - dodała wczoraj. I zapowiedziała, że przedstawi pakiet propozycji służących ujednoliceniu rynku telekomunikacyjnego. Co można odczytać jako zwiastun regulacji cen za połączenia krajowe w unijnych krajach.
Dotąd regulacyjne zapędy Neelie Kroes ograniczały się do opłat roamingowych, które są - jej zdaniem - przejawem pazerności operatorów i jako takie powinny być całkowicie zniesione. I to do 2015 r. Jak widać niebawem mogą objąć także rozmowy krajowe.
Co to oznacza dla Polski? Niewiele. Ceny za takie połączenia są u nas jednymi z niższych w Europie. Pod tym względem plasujemy się na piątym miejscu od końca. Taniej jest tylko w Bułgarii, na Łotwie, w Rumunii i na wspomnianej Litwie. Najdrożej - w Hiszpanii, na Malcie, w Belgii, Luksemburgu i właśnie w Holandii.
Jeśli zamysł Neelie Kroes się powiedzie, zrobi w Europie to, co Anna Streżyńska (była szefowa UKE) w Polsce - radykalnie obniży ceny i uczyni rynek prawdziwie konkurencyjnym.