Handel przygraniczny w Polsce w 2012r.

Feb 21, 2013 01:24





Transporty żywności, materiałów budowlanych i części samochodowych codziennie wyjeżdżają z Polski na wschód. Nie tirami, ale w bagażnikach prywatnych samochodów.W 2012 r. zakupowi turyści zza Bugu kupili w Polsce towary za 6,62 mld złotych. O jedną czwartą więcej niż w poprzednim, w 2011 roku było to 5 mld złotych.

Polacy też jeżdżą na zakupy, ale dużo skromniejsze - nasze wydatki wyniosły jedynie 650 mln zł - podał wczoraj GUS. Wiadomo, że Polacy jeżdżą głównie po paliwo.

Skąd te dane? By zbadać skalę handlu przygranicznego, GUS co kwartał wysyła ankieterów na każde przejście. Przepytują oni i tych w samochodach, i tych na motocyklach, i tych podróżujących koleją oraz pieszych. W każdym kwartale po kilkadziesiąt tysięcy osób. Takich badań nie prowadzi się na granicach z państwami UE, więc niewiele wiemy o tym, jak duży handel przygraniczny odbywa się w tamtych regionach.

Po tanie zakupy przyjeżdżają bez wizy

Chętnych na zakupy w Polsce przybywa z dwóch powodów: po pierwsze, większość towarów można kupić u nas taniej, tym bardziej że
każdemu wyjeżdżającemu przysługuje zwrot VAT. Po drugie, coraz łatwiej do Polski przyjeżdżać, bo obowiązują przepisy o małym ruchu granicznym - mieszkańcy przygranicznych gmin nie muszą starać się o wizy.

W połowie roku udogodnienia dla małego ruchu granicznego wprowadziła Rosja w obwodzie kaliningradzkim. Od razu było wiadomo, że
spowoduje to olbrzymie skutki dla lokalnych sklepikarzy w obwodzie.

W samym IV kwartale Rosjanie wydali w Polsce 93,5 mln zł, niemal o 100 proc. więcej niż rok wcześniej. Po żywność przyjeżdżają do
przygranicznych miast: Braniewa, Bartoszyc czy Gołdapi, zaś po sprzęt RTV, AGD, meble i ubrania jeżdżą do Trójmiasta.
Promocji u nas w sklepach jest pełno, by tylko zachęcić Rosjan - mówił niedawno PAP burmistrz przygranicznego Braniewa Henryk Mroziński.

Najwięcej wydają Ukraińcy i Białorusini

Jednak to dwa pozostałe odcinki wschodniej granicy - ukraiński i białoruski - przynoszą Polsce większe korzyści. Ukraińcy wydali w
Polsce w IV kwartale ponad miliard złotych, a Białorusini - 727 mln zł. Tu tradycje handlowe są dużo bardziej ugruntowane. Wiele sklepów
specjalizuje się w obsłudze wschodnich klientów. Blisko przejścia granicznego powstała Korczowa Dolina - galeria, która dowozi swoich
klientów bezpłatnymi autobusami wprost z granicy.

W każdym małym i średnim miasteczku na pograniczu bez wysiłku można wypatrzyć samochody na białoruskich i ukraińskich blachach. A wizyta w większym sklepie skłania do obserwacji, że znaczną część obrotów zapewniają właśnie turyści handlarze. Dyskonty i sklepy spożywcze cieszą się, gdy odwiedzają ich klienci zza Bugu, bo ich koszyki zawsze są wypełnione po brzegi, a płatność odbywa się gotówką.

Co wiemy jeszcze? Z ankiet GUS wynika, że średnie wydatki jednego podróżującego wahają się od 340 (na granicy polsko-rosyjskiej) do 780 zł (polsko-białoruska). Największą część wydatków pochłaniają sprzęt RTV i AGD (20,4 proc.), materiały budowlane (17,9 proc.), części do samochodów (17,3 proc.), żywność (13 proc.). Ale sprzedaje się też wszystko inne: ubrania, meble i materiały dekoracyjne, chemia gospodarcza i kosmetyki.

Co my z tego mamy? Poza korzyściami lokalnymi (większe obroty, większa ilość punktów handlowych, rozwój sieci usługowych, a to oznacza
więcej miejsc pracy, nawiązywanie współpracy między drobnymi przedsiębiorcami) są też wymierne korzyści makroekonomiczne.

Nasz ubiegłoroczny oficjalny eksport na Ukrainę wyniósł 17,2 mld zł. I dodatkowe 20 proc. z drobnego handlu przygranicznego. To sporo, bo przecież cały czas mówimy o handlu przez granicę zamkniętą (a przynajmniej półotwartą) i z krajami, które są biedniejsze od nas.

gazeta.pl

Białoruś, eksport, handel, ekonomika, ukraina, rosja, ceny

Previous post Next post
Up