Kaliningrad bez wiz do Polski

Jul 28, 2012 17:58


Kaliningrad zarażony Europą


Korespondencja Wacława Radziwinowicza z Kaliningradu 2012-07-28, ostatnia aktualizacja 2012-07-28 11:51:31.0

Nasz region czasem nazywają lotniskowcem. Nie zawsze chce płynąć kursem wytyczonym przez Moskwę

Kaliningrad - pruski duch ukryty w sowieckim ciele. Na zdjęciu - Wioska Rybacka nieporadnie nawiązująca do zniszczonej w 1945 r. historycznej zabudowy.

Od piątku granica strefy Schengen została nieco uchylona dla Rosjan. Około miliona mieszkańców obwodu kaliningradzkiego może teraz bez wiz, tylko ze specjalnymi przepustkami, odwiedzać przygraniczną strefę Polski. Polacy z tego rejonu mogą jeździć do bałtyckiej enklawy Rosji.



Dla biednej północy warmińsko-mazurskiego i niewiele bogatszych przygranicznych rejonów Pomorza to nadzieja na poszerzenie rynku i solidne dodatkowe zarobki. Dla Moskwy ten wyłom w Schengen jest jeszcze ważniejszy - ma być krokiem do obiecywanego rodakom przez Władimira Putina całkowitego zniesienia obowiązku wizowego dla Rosjan jadących do Europy. Europejczycy będą się uważnie przyglądać, co dobrego i co złego przyniesie polsko-rosyjska umowa o małym ruchu granicznym. Dla Rosji to poważny sprawdzian. Mieszkańcy najdalej wysuniętego na zachód regionu Federacji ten egzamin zdadzą. Bo są bez wątpienia najbardziej europejskimi Rosjanami.

Oddzielony od rosyjskiego "kontynentu" Litwą nadbałtycki obwód jest najbardziej wyemancypowanym regionem Federacji. Tu zimą 2010 roku, kiedy w Moskwie jeszcze nikt nie marzył o wielotysięcznych "białych" demonstracjach na placu Bołotnym czy prospekcie Sacharowa, na manifestacje antyputinowskie przychodziło po 12 tys. ludzi. Wymusili na Kremlu odwołanie przysłanego z Moskwy gubernatora Georgija Bossa.

W tutejszej Dumie od lat mocno trzymają się otwarcie antyputinowscy deputowani. Igora Rudnikowa, dziennikarza i wydawcę gazety "Nowyje Kalosa", bili "nieznani sprawcy", zamykano go w więzieniu, ale to nie przeszkodziło mu w ubiegłym roku wygrać wybory.

- Jestem w naszej Dumie od 12 lat. Kiedy w marcu 2011 r. stawałem do wyborów po raz trzeci, władze za wszelką cenę próbowały mnie do nich nie dopuścić. Poszedłem do administracji obwodowej i powiedziałem, że proszę bardzo, mogą mnie skreślić z listy kandydatów, i innych moich niezależnych kolegów też. Ale w dniu głosowania zwołamy ludzi na główny plac Kaliningradu, żeby pokazali, kogo rzeczywiście popierają. Od razu dali nam spokój - opowiada Wytautas Łopata, demokratyczny polityk i przedsiębiorca. - Zrozumieli, że byłaby potężna demonstracja. Nasz region czasem nazywają "lotniskowcem". Nie zawsze chce płynąć kursem wytyczonym przez Moskwę, jego załoga nie słucha rozkazów. W naszym mieście Władimir Putin w ostatnich wyborach prezydenckich dostał tylko 47 proc. głosów.

Dmitrij Oreszkin, znany moskiewski politolog, który właśnie wrócił z Kaliningradu, zachwyca się w tygodniku "Ogoniok", że tam władze nie tylko nie wyrzucają z miejscowej Dumy takich deputowanych jak Łopata, ale nawet nie odbierają mu biznesu. Że komisje wyborcze uczciwie liczą głosy, a dziennikarze tacy jak Rudnikow śmiało opisują to, co widzą.

„To jest efekt oporu środowiska socjokulturowego” - tak publicysta wyjaśnia fenomen Kaliningradu. Tłumaczy: „To nie powinno dziwić. W Kaliningradzie trudno odnaleźć człowieka, który choć raz nie byłby w »prawdziwej Europie «. Miejscowym nie trzeba niczego wyjaśniać, oni wszystko sami widzieli i rozumieją, że sędziowie powinni uczciwie sądzić, dziennikarze uczciwie pisać, a członkowie komisji wyborczych - rzetelnie liczyć głosy i wtedy wszystko będzie w porządku”.

wizy, polska, kaliningrad, unia europejska, turystyka, rosja, ruch bezwizowy

Previous post Next post
Up