Podczas II wojny światowej mogło zginąć nawet 27 mln obywateli radzieckich, co oznacza, że ZSRR stracił najwięcej ludzi spośród wszystkich krajów zaangażowanych w wojnę. Ale gdy weźmiemy pod uwagę udział procentowy, to okaże się, że najstraszliwsze straty poniosła Polska, tracąc aż 17,1 proc. mieszkańców II RP, czyli 6 mln ofiar.
Zaraz po wojnie w Polsce mieszkało 23,9 mln ludzi - wynika ze spisu powszechnego zrobionego w 1946 r. Choć wyliczenia te nie były zbyt dokładne z powodu m.in. trwających wówczas powojennych migracji ludności, to dają przybliżony obraz strat. W porównaniu z ostatnim przedwojennym spisem z 1931 r. (wykazał 32,1 mln obywateli) populacja spadła o 8,2 mln, a w rzeczywistości o jeszcze więcej, bo około 10 mln. Taką właśnie liczbę należy przyjąć, gdyż w chwili wybuchu wojny liczbę ludności szacowano na 34 mln, a po 1931 r. spisów w II RP już nie przeprowadzano).
Nie oznacza to, że w latach 1939-45 życie straciło aż tylu obywateli polskich - w tych 10 mln mieścili się bowiem zarówno powojenni emigranci, jak i mniejszości narodowe (Ukraińcy, Białorusini, Litwini), którzy po przesunięciu granicy wschodniej na Bug stali się obywatelami ZSRR.
Ofiary śmiertelne zostały oszacowane na mniej więcej 6 mln, w tym ok. 3 mln polskich Żydów zamordowanych głównie w obozach zagłady, 2,7 mln Polaków - cywili zabitych w wyniku działań wojennych, niemieckich i sowieckich represji (a także przez Ukraińców podczas czystek etnicznych na Wołyniu i w Galicji Wschodniej) oraz około 160 tys. żołnierzy poległych w walkach na Zachodzie, u boku Armii Czerwonej na froncie wschodnim i w szeregach Armii Krajowej.
Hekatomba na Wschodzie
Ile ofiar w ogóle pochłonęła II wojna światowa? Nie mamy ani prostej, ani dokładnej
odpowiedzi. Z zestawienia sporządzonego przez brytyjskiego historyka Petera Darmana opublikowanego w jego "Statystykach II wojny światowej" wynika, że zginęło prawie 60 mln ludzi - 40 mln cywili i 19 mln żołnierzy. Z kolei Norman Davies w monografii "
Europa walczy" wspomina o zestawieniach określających górną granicę ofiar śmiertelnych na 62 mln (37 mln cywili i 25 mln żołnierzy), ale przytacza też ostrożniejsze dane z "The Oxford Companion to the Second World War": 38 mln 234 tys. (14 mln 200 tys. żołnierzy i 24 mln 42 tys. cywili).
Ten drugi szacunek stawiałby pod znakiem zapytania liczbę ofiar wśród obywateli ZSRR, których mogło być nawet 27 mln. Taką liczbę podaje zresztą także sam Davies, powołując się na spisy ludności w ZSRR z 1939 i 1945 r.
Bardziej ostrożnie, bo na 23 mln, szacuje liczbę radzieckich ofiar ministerstwo obrony Rosji (dane z 2014 r.). Według obliczeń rosyjskich znacznie wyższa jest natomiast całkowita liczba ofiar wojny, która wyniosła aż 72 mln (w tym 46,7 mln cywili).
Zdaniem Daviesa wśród 27 mln zabitych obywateli ZSRR 8 mln 868 tys. stanowili żołnierze, w tym jeńcy. Niemcy wzięli do niewoli około 5,2 mln czerwonoarmistów (najwięcej, bo aż 3,2 mln, w 1941 i 1942 r.), z czego 3,3 mln nigdy nie wróciło do domu.
Wśród 18 mln 332 tys. cywilnych ofiar radzieckich najwięcej było Ukraińców - 5-8 mln, następnie Białorusinów - 3-4 mln, Rosjan - 2-3 mln, obywateli państw bałtyckich (Litwy, Łotwy i Estonii) - 2-3 mln i ok. 2 mln Żydów. Szacunki obejmują zarówno ludzi, którzy stracili życie z rąk niemieckich, jak i sowieckich.
Ofiary Niemiec i aliantów
Straty ludzkie III Rzeszy są znacznie niższe, choć Niemcy walczyli na wielu frontach: w 1939 r. - w Polsce, w 1940 r. - w Europie Zachodniej, Skandynawii, w latach 1940-43 - w Afryce, od 22 czerwca 1941 r. - na Wschodzie, od lipca 1943 r. - we Włoszech, a od czerwca 1944 r. - ponownie na froncie zachodnim. W sumie poległo 4,5 mln niemieckich żołnierzy (drugie tyle zostało rannych), natomiast wśród ludności cywilnej ofiar było 2,7 mln. Niemcy liczące w 1939 r. 69 mln ludzi straciły więc około 7,2 mln obywateli (10,4 proc. populacji). Do tego należy jednak dodać 1-1,2 mln jeńców (spośród około 4,5 mln wziętych do niewoli) zmarłych w łagrach.
Straty najważniejszych sojuszników Hitlera - Włoch i Japonii - okazały się diametralnie różne. Włochy Benita Mussoliniego, których wojska walczyły m.in. w północnej Afryce, Grecji oraz na froncie wschodnim, straciły około 300 tys. zabitych żołnierzy i 145 tys. cywili. 72-milionowe Cesarstwo Japonii, zaangażowane m.in. w wojnę z USA na Pacyfiku oraz w okupację części Chin, poniosło znacznie większe straty - według Petera Darmana poległo 2,1 mln żołnierzy i 580 tys. cywili.
Japonia była też głównym sprawcą strat chińskich, liczbowo największych po ZSRR - 10,3 mln osób, w tym 9 mln cywili.
Na tle Niemiec, ZSRR, Chin czy Polski, gdzie doszło do największych masowych zbrodni, straty najważniejszych zachodnich aliantów - USA, Wielkiej Brytanii i Francji - były niewielkie: zginęło 460 tys. Brytyjczyków (60 tys. cywili), 500 tys. Francuzów (250 tys. cywili) oraz 300 tys. żołnierzy Stanów Zjednoczonych.
Europa w gruzach
Największe straty materialne poniosły kraje europejskie. Wartość zniszczonych budynków (mieszkalnych, użytkowych i przemysłowych), mostów i wiaduktów, zdewastowanych środków transportu i komunikacji, zrabowanego mienia ruchomego została oszacowane na 250 mld dol., licząc po kursie z 1939 r. Uwzględniając
dewaluację, to równowartość 4 bln 250 mld dzisiejszych dolarów.
Największe straty, szacowane na 128 mld dol. (dziś 2 bln 176 mld), dotknęły Związek Radziecki, kolejne miejsce na tej liście zajmuje
Polska - 50 mld dol. (dziś 850 mld). Dla porównania: wpływy polskiego
budżetu w 2015 r. mają wynieść niespełna 100 mld dol (297 mld zł).
Na Polskę i ZSRR przypadło więc aż 71 proc. wszystkich zniszczeń na kontynencie.
Trudne do oszacowania są straty dóbr polskiej kultury. Wiele zabytków architektury legło w gruzach i nigdy nie zostało odbudowanych. Niemcy, ale także Sowieci, wywieźli z Polski mnóstwo najwyższej klasy dzieł sztuki, które do dziś nie zostały zwrócone.
Mirosław Maciorowski
www.wyborcza.pl