Dec 05, 2012 22:08
And I don't need no drugs to calm me.
I have seen the writing on the wall.
Don't think I need anything at all.
No! Don't think I'll need anything at all.
All in all it was all just bricks in the wall.
All in all you were all just bricks in the wall.
Blog starzeje się, i rdzewieje. Niestety, ma wena jest zbyt rozkapryszoną panną, by jej inspiracji starczało na dłużej niż parę zdań. Które trafiają cię w autobusie. Po kolizji drogowej. W ujemnej temperaturze. Na kompletnym zadupiu.
Zwykle zapisuję to co mi przyjdzie do głowy na telefonie, ale nigdy później tego nie kończę. A to podobno nie dobrze. Więc wpadłem, na jakże genialny plan. Będę to publikował na Żurnaliście. Ku utrapieniu wszystkich. Jako publiczne.
Bo mogę. Drżyjcie narody.
Oczywiście jak coś szczególnie się nie spodoba - czujcie się wolni do posyłania tony hejtów. Przydadzą się.
A jak coś się spodoba - nie ślijcie hejtów a ciasteczka. Tych nigdy za dużo.
Acz posiadam dziwne wrażenie iż ciasteczka mnie tym razem ominą. Pomimo faktu iż rolada chłodzi się w lodówce.
Soł...
Taz nigdy nie była szczególnie piękna. Liczne zaklęcia upiększające również doprowadzały jej twarz do "znośnego" jedynie poziomu. Dopiero przed paroma sekundami, gdy samopał wycelowany pomiędzy jej oczy eksplodował masą ostrych, poszarpanych ołowianych kul, coś się w tej kwestii zmieniło. Stało się to, czego nie mogła doprosić się u żadnego z wszechmocnych bogów - oto moc nauki zmieniła jej oblicze raz na zawsze. Nie na lepsze, ani nie bezboleśnie. Ale skutecznie. A przecież w ostateczny rozrachunku na jedno wychodziło.
nieprzemyślane przemyślenia,
chaos,
WTF ja tworzę?