Jan 21, 2014 13:45
he'll say one day you caused his will
to weaken with your love and warmth and shelter
And then taking from his wallet
an old schedule of trains, he'll say
I told you when I came I was a stranger
I told you when I came I was a stranger.
Przykro mi to robić, ale "nie chcem, ale muszem". Obiecałem sobie że nie będę brać udziału w ogólnokrajowej biegunce para-intelektualnej jaka rozgorzała wokół tematu "Gender". Jednak ostatnia dyskusja jaką miałem okazję wysłuchać na antenie trójki sprawiła że nie da rady i gdzieś się muszę wyładować.
Primo - a niech zacznę od początku. Cała sprawa zaczęła się od odczytania jakiegoś listu biskupów czy innych strachów na wróble. Dlaczego nagle odezwa do pewnego środowiska wywołała takie wzburzenie? Nie, poważnie, dlaczego media weszły w te bagno? Pomijam fakt że to media i każde ... jest dla nich pożywką, o ile będzie bulwersujące. Chyba chodziło o to że ludzie zmęczyli się innymi tematami i ten wypłynął na powierzchnię. Pytanie, dlaczego akurat ten jest proste do odpowiedzenia. Chodzi mi o coś innego - list był adresowany do specyficznego środowiska i miało wywołać zamierzony efekt. I spełniło lepiej niż zamierzano, przebiło się na nagłówki gazet i przerodziło się w ogólną dysputę. Dodatkowo z powodu błędów pojmowania ludzie mieszają pojęcia. O to ich nie winię, rozumiem że większość odpowiedniej edukacji nie odebrała i może mieć z tym problem, ale dziwi mnie fakt że mało kto stwierdza że kłócą się o błąd w równaniu 2+3=4. Fakt że z matmy dobry nie jestem, ale, powiedzmy sobie szczerze - już nie przesadzajmy, do tej pory jakoś sobie radzę.
Druga sprawa to poziom dyskusji, ale dotrę do tego później. Kto dyskutuje? Pokolenie '70-80 przoduje. Do audycji dzwoniły głównie matki z dziećmi oburzone że ktoś ma czelność wtrącać się do procesu edukacji ich dzieci. Tak tak drogie panie, od czasów II rp przecież nikt nie próbował absolutnie nic zmieniać w podręcznikach i programach nauczania, to pierwsza taka zmiana. Po za tym, w momencie gdy stwierdzacie iż "osoby bez dzietne nie powinny mieć prawa wypowiadać się w tym temacie" strzelacie sobie nie tyle samobója, co stajecie pod bramką i odpalacie miotacz ognia w stronę swoich fanów. Bo kto dyskutuje? Księża. Z tego co mi wiadomo powinni być bezdzietni, no, ale może to ja jestem jako hipokryta wyczulony na hipokryzję. Akurat tu muszę przyznać im rację, iż zazwyczaj mają stosunkowo wysoki poziom kultury osobistej w wypowiedziach publicznych. Chociaż to zazwyczaj oni najbardziej mieszają i mylą pojęcia. Kto dyskutuje? Politycy. I ci są ze wszystkich najgorsi. Prawica - używa danych statystycznych i wyników badań tylko dla nich sprzyjających, porównując swoich przeciwników do kastrowanych psów. Lewica - wcale nie lepsza, idzie w zaparte i zachowuje się jak ostatni ignorant, krzycząc tylko głośno i próbując przekrzyczeć przeciwników, zamiast podać w końcu rzetelne wyniki. Proponuję na następne wybory postawić przed Wiejską scenę i kazać kandydatom rapować/growlingować - wartość merytoryczna pozostanie taka sama, a przynajmniej stolica zarobi sprzedaży biletów.
Co jest punktem zapalnym? Podobno edukacja przedszkolna o płciach. Błagam was, nie oszukujmy się. Program edukacji może nakazać mówić o czymś, można egzekwować skutki niewykonania go, ale jeśli ktoś się z danym punktem nie zgadza to zrobi z niego taką mękę że podopieczni sami znienawidzą zagadnienia i dosłownie nic się nie zmieni w temacie. Najbardziej bawi mnie argument że dzieci nie są gotowe na to. Cóż, witamy w świecie, mamy tu sporo błota do zostania z nim zmieszanym, mamy też sporo debili z obu środowisk gotowych do walki, nawet zbrojnej o to co wydaje im się słuszne. Nie, nie są gotowe - i nie, nigdy nie będą. Może pójdę po bandzie, ale to tak jak z przekazaniem wiadomości że twoja matka właśnie umarła, nic z tym nikt nie zrobi i może boleć, ale lepsze to niż "Wyjechała na wczasy". Tak, sposób przekazania jest istotny, ale na bogów, prędzej czy później i tak zaboli. Zostawiając wątek - myślę że chodzi o coś innego. Rewolucja seksualna się dokonała dawno - w Usa i państwach zachodnich. Tu? Kiedy trwała mieliśmy ważniejsze problemy na głowie, takie jak, błahostka, czołgi. Dokonaliśmy niesamowitego osiągnięcia - ale teraz trzeba nadgonić to co poświęcono podczas walki z czerwonymi. Przykro mi że boli, ale społecznie jesteśmy w głębokiej... oczywiście, można by rozłożyć to w czasie. Tylko, jak ludzie wiedzą, jeśli coś jest odkładane w kółko, ma dużą szansę że nigdy nie zostanie zrealizowane. A na to sam się nie zgodzę. Przydała by się precyzyjna data - ale tego się zrobić nie da.
Ostatnia sprawa do tematu: Czy to pierwszy raz gdy problem społeczny przyćmiewa inne problemy i to na taką skalę? Wydaje mi się, zresztą jak chyba większości inteligentnych ludzi do których mam nadzieję się zaliczać, że zawsze coś takiego przyćmiewa inne problemy - zwykle nieudolność.
Zirytowałem a i tak nie mam na nic wpływu. I tak mniej więcej wygląda sytuacja. W mej opinii, oczywiście. Gdyby ktoś chciał porozmawiać - zapraszam.
Co do zeszłego roku - był w porządku.
nieprzemyślane przemyślenia,
random,
brainfart,
chaos