Dec 05, 2007 18:31
O czym właściwie chciałam mówić? O tym, że nie znajduję motywacji do działania? O tym, że wszystko sypie się w proch zanim do końca wykształci jakikolwiek kształt?
Czy warto starać się dla ludzkości, poświęcać te małe,nic nieznaczące przyjemności, jedzenie i odpoczywanie, czy starać się dla tej ludzkości, która zjada Cię bez popitki na drugie śniadanie, nie myśląc nawet o tym?
Jestem przerażona, tak przeklęcie objęła mnie Obawa, chciałam przecież, żeby to od razu Śmierć mnie objęła.
Nie chcę być źle zrozumiana. Właściwie...
To nie dlatego, że złamano mi serce czy zabrano miejsce w autobusie. Nie dlatego, że ludzie mnie nie rozumieją.
Dlatego, bo świat jest czymś, czego ja nigdy nie pojmę, jego reguły są dla mnie nieodgadnione i NIE DO ZROZUMIENIA. Nie do ZAAKCEPTOWANIA.
Zawiłości nauki i nudne książki są odrzucane, zamykane i odkładane na półkę.
Ja chcę zamknąć rozdział życia, ten na Ziemi, a moje zapiski życia, które będą się raczej mieścić w zeszycie niż w książce, niech zostaną spalone, utopione, cokolwiek.
Ja chcę skończyć już ten rozdział...