Bardzo długo chciałam pewnych rzeczy nie zauważyć.
Nie zwrócić uwagi na pewne oczywiste sprawy, na aluzje, które aluzjami do końca nie były. Chciałam być ślepa.
Dzisiaj z własnej woli weszłam na bloga koleżanki ze studiów, podświadomie wiedząc, że stracę te ochronne zaślepki. Kolejna koleżanka z SM. Jak się siedzi nad książkami i czyta o tych chorobach układu nerwowego - one wówczas są, no tak, istnieją, ale gdzieś daleko, gdzieś poza kręgami najbliższych znajomych, czy choćby rodziny.
Pierwszy szok miałam już za sobą, kiedy się okazało, że jedna z najsłodszych i najbardziej uroczych dziewczyn na filologii ma podejrzenie SM. Podejrzenie, bo lekarze nadal nie są pewni, czy to na pewno jest SM - nic innego nie pasuje do objawów.
A teraz jeszcze
Agatka.
Aktywna, urocza, ciężko pracująca, z pasją. Taka ciepła, spokojna, pilna.
Life sux.
A.