Prawdopodobnie ja i pani Ula wynajmująca mi mieszkanie mamy wyidealizowane wyobrażenie o zagranicznych uczelniach, ale nadal uważamy, że powinien powstać sitcom o polskim uniwersytecie.
W Pilocie grupa głównych postaci pozna się w kolejce do Dziekanatu, gdzie będzie stała przez sześć godzin, żeby złożyć jeden podpis.
Dalsze plot-twisty przewidują:
- Odcinek Z Archiwum X, w którym bohaterowie muszą odzyskać dokument z archiwów Dziekanatu.
- Lost and Found - odcinek, w którym na samym początku Dziekanat grozi konsekwencjami bohaterom, którzy zagubili część swoich dokumentów. W ostatnich scenach Dziekanat przyznaje się do zgubienia innych ich dokumentów.
- Odcinek, w którym ważny element odgrywa czekanie pod sekretariatem w celu wybrania seminarium, choć ma się jedno do wyboru.
- Odcinek o fakultetach, gdy jest tylko jeden, który brzmi dobrze i wszyscy i tak lądują na czymś, co zajmuje się najnudniejszym tematem najnudniejszego działu i prowadzone jest przez profesora, który dorabia sobie nagrywając bajki na dobranoc dla dzieci, gdyż nic tak nie usypia jak jego głos.
- No i oczywiście - Pokemon, złap je wszystkie. Odcinek o tym jak złapać wykładowcę i uzyskać wpis z minimalnymi obrażeniami ciała naszego i pedagogicznego. (To jest również odcinek finałowy jednej z serii, inna kończy się odcinkiem Ten egzamin, którego nikt nie zdaje, więc po co się uczyć?)
To byłoby jak polskie Community. Only funnier, because so true.