Życie, Fandom, w gruncie rzeczy, co za różnica ;P
Wtorki są dziwne.
Znaczy, nie zrozumcie mnie źle, poniedziałki są podłe i chytre, ale wtorki są dziwne i raczej niemiłe. Chociaż wtorki to głównie przez plan zajęć, a poniedziałki tak z natury.
We wtorki mam okienka, WF i fakultet o dzieciństwie w czasach Zagłady. Więc późne popołudnia spędzam odmóżdżając się czym się da, żeby tylko odzyskać jakiś tam poziom normalnego nastroju.
Ale dzisiaj popełniłam dobry uczynek, więc mi lepiej. :) (Oddałam znalezioną komórkę i w nagrodę zmarzłam tylko jak czekałam na właściciela. Ale był tak szczęśliwy i zaskoczony, że ktoś faktycznie się z nim skontaktował i oddał tę komórkę, że aż miło mi się zrobiło, że jednak jej nie zignorowałam tak jak chciałam. Ani nie sprzedałam tak jak chciałam. Jak nie będę miała z czego sobie zrobić kanapek w przyszłym tygodniu to pewnie pożałuję szlachetnego gestu, ale warto było.)
Poza tym (już tak fandomowo mówiąc) przeglądając tumblr doszłam do kilku ciekawych wniosków:
1) Nie ma nic zabawniejszego niż przeglądanie wpisów ludzi, którzy bardzo poważnie podchodzą do jakiegoś pairingu i strasznie się nim emocjonują, jeśli samemu się ten pairing lubi, ale bez żadnych głębszych emocji czy zobowiązań.
2) Mam dość Deana Winchestera. Mówię to jako jedna z niewielu (i grupa się zmniejsza) osób, które nadal oglądają Supernaturala. Mam oficjalnie dość Deana Winchestera. Mówiąc bardzo ogólnikowo, żeby nikogo przypadkiem nie zaspojlerować, ludzie narzekają na Sama w 8ym sezonie i jego zachowanie wobec Deana przede wszystkim. Ja mam ochotę udusić Deana. *shrugs* Swoją drogą dziwne uczucie, biorąc pod uwagę, że tak długo był moją ulubioną postacią.
3) Brakuje mi takiego pairingu, dla którego mogłabym się tak zachowywać jak ci oddani fani stereka, których wspominam w punkcie pierwszym. Tak naprawdę jedyny ship jaki shipuję bez żadnych zastrzeżeń to mystrade, ale oni zawsze są dla mnie taką ostoją spokoju i pewności. Nie nadają się do fangirlowego squee-owania, przynajmniej nie dla mnie. Hm.
Znaczy, nie zrozumcie mnie źle, poniedziałki są podłe i chytre, ale wtorki są dziwne i raczej niemiłe. Chociaż wtorki to głównie przez plan zajęć, a poniedziałki tak z natury.
We wtorki mam okienka, WF i fakultet o dzieciństwie w czasach Zagłady. Więc późne popołudnia spędzam odmóżdżając się czym się da, żeby tylko odzyskać jakiś tam poziom normalnego nastroju.
Ale dzisiaj popełniłam dobry uczynek, więc mi lepiej. :) (Oddałam znalezioną komórkę i w nagrodę zmarzłam tylko jak czekałam na właściciela. Ale był tak szczęśliwy i zaskoczony, że ktoś faktycznie się z nim skontaktował i oddał tę komórkę, że aż miło mi się zrobiło, że jednak jej nie zignorowałam tak jak chciałam. Ani nie sprzedałam tak jak chciałam. Jak nie będę miała z czego sobie zrobić kanapek w przyszłym tygodniu to pewnie pożałuję szlachetnego gestu, ale warto było.)
Poza tym (już tak fandomowo mówiąc) przeglądając tumblr doszłam do kilku ciekawych wniosków:
1) Nie ma nic zabawniejszego niż przeglądanie wpisów ludzi, którzy bardzo poważnie podchodzą do jakiegoś pairingu i strasznie się nim emocjonują, jeśli samemu się ten pairing lubi, ale bez żadnych głębszych emocji czy zobowiązań.
2) Mam dość Deana Winchestera. Mówię to jako jedna z niewielu (i grupa się zmniejsza) osób, które nadal oglądają Supernaturala. Mam oficjalnie dość Deana Winchestera. Mówiąc bardzo ogólnikowo, żeby nikogo przypadkiem nie zaspojlerować, ludzie narzekają na Sama w 8ym sezonie i jego zachowanie wobec Deana przede wszystkim. Ja mam ochotę udusić Deana. *shrugs* Swoją drogą dziwne uczucie, biorąc pod uwagę, że tak długo był moją ulubioną postacią.
3) Brakuje mi takiego pairingu, dla którego mogłabym się tak zachowywać jak ci oddani fani stereka, których wspominam w punkcie pierwszym. Tak naprawdę jedyny ship jaki shipuję bez żadnych zastrzeżeń to mystrade, ale oni zawsze są dla mnie taką ostoją spokoju i pewności. Nie nadają się do fangirlowego squee-owania, przynajmniej nie dla mnie. Hm.