Biorąc na warsztat fantasy, i to takie klasyczne, trzeba przepracować stereotypowe rasy. Czasem jest to łatwe, czasem trudne. Jeśli chodzi o stosunek An-krasnoludy - trudne niezmiernie.
OMG to grupa z Hobbita?!?! ASDGHFHJALGFAL *keyboard smash*!!!! Awesome!!
Oh, Prattchetowskie krasnoludy to majstersztyk, ale to można powiedzieć o każdej rasie, którą Terry weźmie pod pióro. Jego trolle? wspaniałe! Niestety krasnoludy ucierpiały sporo na kiepskiej fantasy, w której jedynie chodziło o pokazanie, że tak, to fantasy, przecież mamy elfy i krasnoludy!
Ja mam podobne obiekcje, jak ty do krasnali, w stosunku do elfów. Szczerze mówiąc, wręcz ich nie znoszę! Za wyjątkiem Tolkiena (okej, bo on to zaczął, i przynajmniej się starał) i tego łobuza z Jonathana Stange'a nie potrafię o nich czytać>_> W obecnym momencie bardziej ograną rasą jest chyba tylko 'zangszczony wampir'. I nawet Sapkowski moim zdaniem nie wybronił się na tym polu, bo jego elfy to na dobrą sprawę ludzie ze szpiczastymi uszami - tak, jak jego krasnoludy to ludzie, ale trochę niżsi=___=
Nie wiem, czytając o innych rasach, oczekuję po nich jakiejś "obcości", czegoś, co będzie ich różniło od ludzi nie tylko wyglądem, a autorzy fantasy rzadko kiedy się na to porywają. Ten sam problem mam z Kossakowską, której anioły/demony to tylko ludzie z defektem genetycznym na plecach, nie ma w nich nic, czego nie znajdę u Dana Browna na przykład... A jakby tak pokazać inny proces myślowy? Moralność nie odwrotną naszej, ale po prostu oparta na innych celach/potrzebach? Nie na zasadzie "tu rządzi silniejszy" tylko, "to robimy tak, z powodu..."
Z tą obcością to wydaje mi się, że zależy wszystko od tego, co chcesz pokazać. Kossa to wiadomo, literatura rozrywkowa w stanie czystym, nie ma tam miejsca na obcość. U Sapkowskiego to bym się kłóciła, co prawda Aen Seidhe są bardzo ludzcy, ale u Aen Elle obcość przebija. Poza tym tak naprawdę Sapek nie daje czytelnikowi wielu okazji zobaczyć, co elfom po głowach chodzi, saga jest pisana z ludzkiej perspektywy, więc nie wiemy do końca.
Mnie się wydaje, że te rasy fantasy bywają traktowane jako narzędzie, metafora do pokazania pewnych ludzkich cech - u Sapka właśnie (i w tym, nad czym aktualnie dłubię). Wtedy po prostu skupianie się na obcości zatarłoby sens historii. Oczywiście, nie mówię tu o hordach bezmyślnych powtarzaczy klisz i o całym nurcie wyrosłym z RPG, wiadomo, przeciętny gracz nie stara się szczególnie odgrywać obcości, niziołka bierze się dlatego, że ma dobre bonusy do złodzieja :P (Ok, ja gram niziołkiem złodziejem, bo uznałam, że fajnie będzie takim małym gównem ludzi powkurzać :P).
A jak obcość interesuje, to polecam Tada Williamsa, już w "Pamięć, Smutek, Cierń" widać obcość Sithów, ale Qarowie w "Marchii Cienia" to majstersztyk. No i nurt new weird potrafi z obcością fajne rzeczy robić, a przynajmniej Mieville w "Dworcu Perdido" wymiata ^^
OMG to grupa z Hobbita?!?! ASDGHFHJALGFAL *keyboard smash*!!!! Awesome!!
Oh, Prattchetowskie krasnoludy to majstersztyk, ale to można powiedzieć o każdej rasie, którą Terry weźmie pod pióro. Jego trolle? wspaniałe! Niestety krasnoludy ucierpiały sporo na kiepskiej fantasy, w której jedynie chodziło o pokazanie, że tak, to fantasy, przecież mamy elfy i krasnoludy!
Ja mam podobne obiekcje, jak ty do krasnali, w stosunku do elfów. Szczerze mówiąc, wręcz ich nie znoszę! Za wyjątkiem Tolkiena (okej, bo on to zaczął, i przynajmniej się starał) i tego łobuza z Jonathana Stange'a nie potrafię o nich czytać>_> W obecnym momencie bardziej ograną rasą jest chyba tylko 'zangszczony wampir'. I nawet Sapkowski moim zdaniem nie wybronił się na tym polu, bo jego elfy to na dobrą sprawę ludzie ze szpiczastymi uszami - tak, jak jego krasnoludy to ludzie, ale trochę niżsi=___=
Nie wiem, czytając o innych rasach, oczekuję po nich jakiejś "obcości", czegoś, co będzie ich różniło od ludzi nie tylko wyglądem, a autorzy fantasy rzadko kiedy się na to porywają. Ten sam problem mam z Kossakowską, której anioły/demony to tylko ludzie z defektem genetycznym na plecach, nie ma w nich nic, czego nie znajdę u Dana Browna na przykład... A jakby tak pokazać inny proces myślowy? Moralność nie odwrotną naszej, ale po prostu oparta na innych celach/potrzebach? Nie na zasadzie "tu rządzi silniejszy" tylko, "to robimy tak, z powodu..."
Co powiedziawszy, krasnoludy i tak wymiatają=___=
Reply
Mnie się wydaje, że te rasy fantasy bywają traktowane jako narzędzie, metafora do pokazania pewnych ludzkich cech - u Sapka właśnie (i w tym, nad czym aktualnie dłubię). Wtedy po prostu skupianie się na obcości zatarłoby sens historii. Oczywiście, nie mówię tu o hordach bezmyślnych powtarzaczy klisz i o całym nurcie wyrosłym z RPG, wiadomo, przeciętny gracz nie stara się szczególnie odgrywać obcości, niziołka bierze się dlatego, że ma dobre bonusy do złodzieja :P (Ok, ja gram niziołkiem złodziejem, bo uznałam, że fajnie będzie takim małym gównem ludzi powkurzać :P).
A jak obcość interesuje, to polecam Tada Williamsa, już w "Pamięć, Smutek, Cierń" widać obcość Sithów, ale Qarowie w "Marchii Cienia" to majstersztyk. No i nurt new weird potrafi z obcością fajne rzeczy robić, a przynajmniej Mieville w "Dworcu Perdido" wymiata ^^
Reply
Leave a comment