Zastanawiam się, co się stanie, gdy trzeba będzie zmienić aktora odgrywającego daną postać - bo na razie to się chyba jeszcze nie stało? Um, about that... XD To jest pułkownik James "Rhodey" Rhodes w pierwszym Iron Manie, a to jest pułkownik James "Rhodey" Rhodes w drugim Iron Manie i wszystkich kolejnych filmach. Zatem nie tylko się stało, ale stało się w najpoczątkowszym początku MCU.
i jak długo można prowadzić takie uniwersum, w którym tyle się dzieje, bez albo pojawienia się poważnych niespójności, albo ograniczenia tego, co w ramach jednego filmu można zrobić. W komiksach (o ile się orientuję) rzecz jest rozwiązywana tak, że wciąż od nowa jest reset - przychodzi nowy zespół twórczy i robią wszystko po swojemu. Stąd te dziesiątki wersji i podwersji. Ale komiks robi się góra dziesięcioma ludźmi w parę miesięcy, a jak wyjdzie słabo, to niewielka strata - następnemu zespołowi pójdzie lepiej. W filmach coś takiego nie przejdzie, nie przy machinie produkcyjnej tych rozmiarów. Nie ma, że przyjdzie sobie jeden wizjoner i walnie pomysłem, który może będzie dobry, a może to tylko wizjonerowi się zdawało. Stąd po filmach widać, że są generalnie "normalniejsze" niż komiksy - stosunkowo urealistycznione kostiumy, stosunkowo spójne fabuły, a zmiany w postaciach (wygląd, osobowość) są konsekwencją tego, co im się przydarza, zamiast przetasowaniami w zespole produkcyjnym. Zamiast resetowania postacie są raczej usuwane (z tamtego plakatu do napisów zostaje może jedna trzecia, a część ginie PO napisach). Tyle tylko, że przyjmuje się to tak samo, jak Winchesterów z ich obrotowymi drzwiami w zaświaty. :P Zamiast się martwić, że zginęli, zastanawiasz się, kto i kiedy wróci. Za naciskiem na kiedy. W rezultacie, gdy ktoś jednak NIE wraca, to nigdy nie wiesz na pewno, to już? ...czy jeszcze czekać? A jak się potwierdzi, że już, to po pierwsze jest "Dobra, dobra, zobaczymy, czy nie zmienicie zdania", a po drugie żałoba z opóźnieniem już jakoś słabo działa...
relacje z postaciami drugoplanowymi Tam w ogóle jest bardzo dużo postaci (jak na film "pojedynczy"), dobrze mi się zdaje? Wygląda obiecująco, więcej opcji do wybrania "swoich". :) No i więcej relacji, właśnie.
Nie wiedziałam, że T'Challa pojawił się już wcześniej - jako widz nie czułam, że muszę coś o nim wiedzieć, i bardzo fajnie. Będę pilnować, czy pojawiają się jakieś odwołania do kanonu pre-BP w głównym filmie (bo w scenach ponapisowych to niejako obowiązkowo-zwyczajowa norma) i w razie czego zdam raport.
Pamiętam, że brakowało mi troszkę uściślenia, co ten nowy, tajny pierwiastek tak naprawdę potrafi, bo okazywało się, że mieszkańcy go wykorzystują do wszystkiego Vibranium? Nie przejmuj się, wcześniej też nie wiadomo nic poza tym, że jest ogólnie nad i super. :P Najbliższe co się dostaje z detali technicznych, to "lżejszy od stali i absorbuje energię kinetyczną". A w ogóle to... ¯\_(ツ)_/¯
A może sama byłam też już trochę nauczona doświadczeniem :) Wiesz, zauważyłam, że z czasem zaczyna się ten gatunek traktować jak miskę herbatników na oficjalnej imprezie - wybiera się jadalne kawałki i olewa resztę. XD
Um, about that... XD To jest pułkownik James "Rhodey" Rhodes w pierwszym Iron Manie, a to jest pułkownik James "Rhodey" Rhodes w drugim Iron Manie i wszystkich kolejnych filmach. Zatem nie tylko się stało, ale stało się w najpoczątkowszym początku MCU.
i jak długo można prowadzić takie uniwersum, w którym tyle się dzieje, bez albo pojawienia się poważnych niespójności, albo ograniczenia tego, co w ramach jednego filmu można zrobić.
W komiksach (o ile się orientuję) rzecz jest rozwiązywana tak, że wciąż od nowa jest reset - przychodzi nowy zespół twórczy i robią wszystko po swojemu. Stąd te dziesiątki wersji i podwersji. Ale komiks robi się góra dziesięcioma ludźmi w parę miesięcy, a jak wyjdzie słabo, to niewielka strata - następnemu zespołowi pójdzie lepiej. W filmach coś takiego nie przejdzie, nie przy machinie produkcyjnej tych rozmiarów. Nie ma, że przyjdzie sobie jeden wizjoner i walnie pomysłem, który może będzie dobry, a może to tylko wizjonerowi się zdawało. Stąd po filmach widać, że są generalnie "normalniejsze" niż komiksy - stosunkowo urealistycznione kostiumy, stosunkowo spójne fabuły, a zmiany w postaciach (wygląd, osobowość) są konsekwencją tego, co im się przydarza, zamiast przetasowaniami w zespole produkcyjnym. Zamiast resetowania postacie są raczej usuwane (z tamtego plakatu do napisów zostaje może jedna trzecia, a część ginie PO napisach). Tyle tylko, że przyjmuje się to tak samo, jak Winchesterów z ich obrotowymi drzwiami w zaświaty. :P Zamiast się martwić, że zginęli, zastanawiasz się, kto i kiedy wróci. Za naciskiem na kiedy. W rezultacie, gdy ktoś jednak NIE wraca, to nigdy nie wiesz na pewno, to już? ...czy jeszcze czekać? A jak się potwierdzi, że już, to po pierwsze jest "Dobra, dobra, zobaczymy, czy nie zmienicie zdania", a po drugie żałoba z opóźnieniem już jakoś słabo działa...
relacje z postaciami drugoplanowymi
Tam w ogóle jest bardzo dużo postaci (jak na film "pojedynczy"), dobrze mi się zdaje? Wygląda obiecująco, więcej opcji do wybrania "swoich". :) No i więcej relacji, właśnie.
Nie wiedziałam, że T'Challa pojawił się już wcześniej - jako widz nie czułam, że muszę coś o nim wiedzieć, i bardzo fajnie.
Będę pilnować, czy pojawiają się jakieś odwołania do kanonu pre-BP w głównym filmie (bo w scenach ponapisowych to niejako obowiązkowo-zwyczajowa norma) i w razie czego zdam raport.
Pamiętam, że brakowało mi troszkę uściślenia, co ten nowy, tajny pierwiastek tak naprawdę potrafi, bo okazywało się, że mieszkańcy go wykorzystują do wszystkiego
Vibranium? Nie przejmuj się, wcześniej też nie wiadomo nic poza tym, że jest ogólnie nad i super. :P Najbliższe co się dostaje z detali technicznych, to "lżejszy od stali i absorbuje energię kinetyczną". A w ogóle to... ¯\_(ツ)_/¯
A może sama byłam też już trochę nauczona doświadczeniem :)
Wiesz, zauważyłam, że z czasem zaczyna się ten gatunek traktować jak miskę herbatników na oficjalnej imprezie - wybiera się jadalne kawałki i olewa resztę. XD
Reply
Leave a comment