mieszanie w chronologii, a postacie odsuwa na drugi plan. Argh... Ja w ogóle mam niską odporność na skoki chronologiczne. (W sensie narracyjnym, nie podróży w czasie.)
Gdy przejął stery, wątki zaczęły trwać całe sezony i mieć dziury, a postaci nie miał już kto charakteryzować. Nowość w każdym odcinku też się skończyła. Wciąż są momenty, ale treść się rozwodniła i czasem jej w ogóle nie widzę. Właśnie opisałaś SPN... Oraz większość znanego mi do tej pory Marvela. Pocieszające jest, że filmy ogółem wypadają lepiej.
wystarczyło tak jak ja nie myśleć o serialu jako kryminale i tych wszystkich tropach, i dać się zaskoczyć :) Ja jestem łatwa, bo jeśli mi się ogląda/czyta dobrze, to mi nie zależy, czy elementy A i B były poprawne, czy jakkolwiek to zwać. :) Raczej dopiero jeśli coś mi się nie podoba, to zaczynam się zastanawiać, co tam było źle. Ewentualnie jeśli próbuję wytłumaczyć, dlaczego coś było dobre. Ale jak człowiek siada do pisania opinii, to coś trzeba pod tym kątem, bo samo "mi się" to trochę mało. XD Z fabułami mam na ogół tak, że zauważam, jeśli coś było wyjątkowe, ale jeśli było przeciętne, to jest dla mnie przezroczyste. Jeśli już ja zaczynam pytać "gdzie fabuła", to wiesz, że musi być tragicznie... Podobnie mam z powtarzalnością tropów - czasem mi też przeszkadza, ale najczęściej to jest coś, o czym wiem, że przeszkadza innym. Jak czytywałam Christie, to musiała zrobić to samo w dziesiątej książce pod rząd, żebym zauważyła, i nadal mnie to nie uwierało jakoś strasznie. Poza tym krytyczne zestawienia tropów (jak Umberto Eco o westernach albo wszelkie "Czego dowiadujemy się z filmów X", albo "Podręcznik Uberlorda" czy jak tam temu było) są fajne do czytania jako dowcipy, ale jeśli ktoś zaczyna je traktować przesadnie serio, czy to pisząc, czy czytając, to może się przejechać. W praktyce Murzyn niekoniecznie ginie pierwszy, a już szczególnie rzadko zabija kamerdyner. :)
Ja tak z pewnością nie myślę i nie wybieram tak rzeczy do oglądania. Do czytania tak, ale oglądania nie. Do czytania raczej idę podziałem fabuła/literatura faktu, bo na ogół wolę mieć to na przemian (szczególnie, jeśli to pierwsze mi się podobało), ale w obrębie obu kategorii już leci to, co w danej chwili najskuteczniej przebiło się do uwagi. Też właściwie nie wybieram gatunkami. A filmy to już w ogóle, łapią mnie głównie stroną wizualną. Jeśli już, to gatunek wchodzi w grę niejako tylnymi drzwiami, jako dodatkowe potwierdzenie spodziewanej atrakcyjności. "O, to wygląda interesująco. Do tego o duchach, fajnie." Szukam niekiedy pod kątem gatunku, ale to raczej gdy dany gatunek szczególnie lubię, a jest relatywnie rzadki - urban fantasy (jak jeszcze było rzadkie :P) albo kryminał w historycznej scenografii, albo "debunking" zjawisk paranormalnych, czy co tam jeszcze... A i wtedy niekoniecznie rzucam się czytać wyniki poszukiwań. Chyba że fanfiki, bo tych szukam zawsze "na już". Przy czym fanfików szukam bardzo często według konkretnych motywów/elementów, więc ewentualnie dałoby się to podciągnać pod czytanie gatunkami. :D
Argh... Ja w ogóle mam niską odporność na skoki chronologiczne. (W sensie narracyjnym, nie podróży w czasie.)
Gdy przejął stery, wątki zaczęły trwać całe sezony i mieć dziury, a postaci nie miał już kto charakteryzować. Nowość w każdym odcinku też się skończyła. Wciąż są momenty, ale treść się rozwodniła i czasem jej w ogóle nie widzę.
Właśnie opisałaś SPN... Oraz większość znanego mi do tej pory Marvela. Pocieszające jest, że filmy ogółem wypadają lepiej.
wystarczyło tak jak ja nie myśleć o serialu jako kryminale i tych wszystkich tropach, i dać się zaskoczyć :)
Ja jestem łatwa, bo jeśli mi się ogląda/czyta dobrze, to mi nie zależy, czy elementy A i B były poprawne, czy jakkolwiek to zwać. :) Raczej dopiero jeśli coś mi się nie podoba, to zaczynam się zastanawiać, co tam było źle. Ewentualnie jeśli próbuję wytłumaczyć, dlaczego coś było dobre. Ale jak człowiek siada do pisania opinii, to coś trzeba pod tym kątem, bo samo "mi się" to trochę mało. XD Z fabułami mam na ogół tak, że zauważam, jeśli coś było wyjątkowe, ale jeśli było przeciętne, to jest dla mnie przezroczyste. Jeśli już ja zaczynam pytać "gdzie fabuła", to wiesz, że musi być tragicznie... Podobnie mam z powtarzalnością tropów - czasem mi też przeszkadza, ale najczęściej to jest coś, o czym wiem, że przeszkadza innym. Jak czytywałam Christie, to musiała zrobić to samo w dziesiątej książce pod rząd, żebym zauważyła, i nadal mnie to nie uwierało jakoś strasznie. Poza tym krytyczne zestawienia tropów (jak Umberto Eco o westernach albo wszelkie "Czego dowiadujemy się z filmów X", albo "Podręcznik Uberlorda" czy jak tam temu było) są fajne do czytania jako dowcipy, ale jeśli ktoś zaczyna je traktować przesadnie serio, czy to pisząc, czy czytając, to może się przejechać. W praktyce Murzyn niekoniecznie ginie pierwszy, a już szczególnie rzadko zabija kamerdyner. :)
Ja tak z pewnością nie myślę i nie wybieram tak rzeczy do oglądania. Do czytania tak, ale oglądania nie.
Do czytania raczej idę podziałem fabuła/literatura faktu, bo na ogół wolę mieć to na przemian (szczególnie, jeśli to pierwsze mi się podobało), ale w obrębie obu kategorii już leci to, co w danej chwili najskuteczniej przebiło się do uwagi. Też właściwie nie wybieram gatunkami. A filmy to już w ogóle, łapią mnie głównie stroną wizualną. Jeśli już, to gatunek wchodzi w grę niejako tylnymi drzwiami, jako dodatkowe potwierdzenie spodziewanej atrakcyjności. "O, to wygląda interesująco. Do tego o duchach, fajnie." Szukam niekiedy pod kątem gatunku, ale to raczej gdy dany gatunek szczególnie lubię, a jest relatywnie rzadki - urban fantasy (jak jeszcze było rzadkie :P) albo kryminał w historycznej scenografii, albo "debunking" zjawisk paranormalnych, czy co tam jeszcze... A i wtedy niekoniecznie rzucam się czytać wyniki poszukiwań. Chyba że fanfiki, bo tych szukam zawsze "na już". Przy czym fanfików szukam bardzo często według konkretnych motywów/elementów, więc ewentualnie dałoby się to podciągnać pod czytanie gatunkami. :D
Reply
Leave a comment