Mar 29, 2008 12:42
To wzuszające. PiSiorki noszą pomarańczowe wstążeczki na znak solidarności z Tybetem. Zamordyści Polscy lekko, łatwo i przyjemnie solidaryzują się z ofiarami zamordystów chińskich. Peace & love. Forever.
Bardzo jestem ciekaw, jaka będzie oglądalność sprostytuowanych po raz trzeci igrzysk.
Tak po prawdzie to co najmniej czwarty, ale Neronowi wybaczam, on tylko strasznie chciał wziąć w nich udział i nawet sam w tym celu do Grecji pojechał.
Berlin, Moskwa, Pekin. Ciekawe, czy będzie jeszcze raz następny.
Tak się też smętnie zastanawiam, czy jest jeszcze jakaś instytucja, jakaś wartość, jakaś legenda, jakiś obyczaj czy w ogóle cokolwiek, czego by kochający nade wszystko duże pieniążki ludzie nie zdążyli jeszcze bardzo dokładnie wymieszać z gównem :-(
Pozory pomyślności, pozory demokracji, pozory solidarności, pozory pozorów. ("Pozor! Vlak!").
Nie sądzę, żeby kurwy przenoszące zakłady pracy do Chin nie rozumiały, że kreują ten krwawy reżim na światowe mocarstwo a osłabiają własne zaplecze.
Nie sądzę, żeby prostak kupujący chińskie ciuchy na bazarze, bo tanie, nic nie wiedział o okolicznościach, w jakich te ubranka powstały.
Nie sądzę, żeby MKOl miał jakieś złudzenia na temat moralnej zdatności Chin do uczestnictwa w olimpiadzie, o jej organizacji już nawet nie wspominając.
Apres nous la deluge i nie myślmy za dużo, bo to boli.
pis,
china,
olympics