May 13, 2011 12:06
Ja siedzę nad książkami przygotowując się do zdobycia wyższego wykształcenia, a Lisiątko skończyło pewne obowiązkowe zajęcia i wybrało się nad morze na rodzinną uroczystość. Smsowo zażyczyłam sobie pamiątki w postaci muszelki, po czym dostałam następującą odpowiedź:
"Jak nie zapomnę i będę miał gdzie kupić^^ "
Zapomnieć nie zapomni, już ja się o to postaram, ale "kupić"? Czy tylko ja w dzieciństwie zbierałam muszelki? Takie maleńkie, drobne, ale czasem naprawdę ładne. Oczywiście zawsze można było kupić te wielkie znad innych mórz, no ale to takie jakieś... skomercjalizowane. Komercjalizacja wspomnień z dzieciństwa jest smutna.
Pamiętam, jak mieszkałyśmy z mamą nad morzem na stancji u pewnej rodziny, z którą zaprzyjaźniliśmy się przy okazji do tego stopnia, że chcieli żebyśmy zostali u nich za darmo, jako przyjaciele. Pan domu był rybakiem i codziennie wypływał łowić ryby, ale jego hobby było zbieranie bursztynów. Miał taki śmieszny strój, w którym wyglądał trochę, jak poszarzały klaun i kolekcję dziwnych, nieprzypominających sklepowych bursztynów, grudek. Ale one niewątpliwie nimi były. Przed szlifowaniem, obrobieniem czy tym, co właściwie robi się z bursztynami, choć posiadał i takie, jak ze sklepowych półek, nie pamiętam czy nie zajmował się nimi też samodzielnie. Zbierał je od wielu lat, więc niektóre były naprawdę interesujące- bardzo duże lub z widocznymi w środku maleńkimi owadami.
Morze zawsze będzie dla mnie falami, bursztynami, drobnymi muszelkami i podróżowaniem autostopem z moją mamą. To chyba całkiem dobre wspomnienia.
Edit:
Dostałam smsa wyjaśniającego, że nie wiadomo czy pójdzie nad samo morze. To wiele zmienia ^^' Ale przynajmniej sobie trochę powspominałam.
dzieciństwo,
przyjaźń+,
licencjat