Wyznania zakupoholiczki

Apr 18, 2009 21:29

Oj bardzo chciałam odpisać, ale dobrze, że mnie ktoś powstrzymał... Bo pewnych rzeczy się nie mówi jak się o czymś wie... nie warto. Z resztą ostatnio tyle się działo... Ogólnie głupawka mnie dopadła... A dodatkowo kolejny szał zakupoholiczki :P Kupić w ciągu jednego dnia torebkę, buty, okulary, 5 podkoszulków (jak nie więcej), pidżamę i iść na kabaret to stanowczo za dużo. Szczególnie jak potem się całą noc siedzi z koleżankami i wylewa żale... Ale... pokazałam, że jestem ponad to wszystko, ponad jego fochy. I chociaż gadałam ciągle o nim to i tak dzięki temu jest mi lepiej. I chyba mi przechodzi. No bo... a nieważne ;) Tyle, że mam Mroczki przed oczami :D (taki tajny kod ;) Ale kto ma wiedzieć, ten zrozumie :P) Ale tak wracając do zakupów to podkreśleniem tego, że jest ze mną źle jest zakup jeszcze drugiej torebki :P Tym razem vintage i o dziwo dla mnie brązową :D
Ale z racji, że Budapeszt nie wypalił to już pojawiły się plany na wakacje. Bo przecież Mazurska Noc Kabaretowa w TAKIM towarzystwie to jest coś. To ma znaczenie. I chociaż plany są dość dalekosiężne i wiele może się zmienić - jak widać na przykładzie Budapesztu to w tym wypadku chyba za bardzo mi zależy, żeby spieprzyć sprawę. A zaraz po tym najprawdopodobniej Bułgaria. Zeszłoroczne Włochy były super, to liczę, że w tym roku też się wybawimy :]
I ogólnie to mi się prawie sesja zaczęła :P 4 maja już konkurs, na który... trzeba iść, bo może będę miała z głowy jeden egzamin wtedy ;) Oj leniuszek mnie naszedł, bo mi się nic nie chce... oj nic a nic, a uczyć się powinnam. Tylko bym na Facebooku siedziała... Niech mnie ktoś zagoni do roboty!

shopaholic, ciężkie przypadki, chcica

Previous post Next post
Up